Forum o życiu monastycznym

Zakony benedyktyńskie, Pustelnicze, duchowość monastyczna

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

#1 2006-12-06 21:23:40

L'organiste

Administrator

Skąd: diec. przemyska
Zarejestrowany: 2006-12-04
Posty: 103

Moja wizyta w klasztorze benedyktyńskim

Proponuję w tym temacie zamieszczać swoje wrażenia, przemyślenia itp. związane z Waszymi pobytami w klasztorach benedyktynów lub benedyktynek.


UIOGD!

Offline

 

#2 2006-12-09 14:22:41

mniszka

Moderator

Zarejestrowany: 2006-12-05
Posty: 16

Re: Moja wizyta w klasztorze benedyktyńskim

W kalsztorze Benedyktynek mieszkam od kilku lat , wrażeń stąd opisywać narazie nie będę, bo jest ich dużo. Natomiast napiszę o klasztorze w Tyńcu, miałam okazję kilka razy być tam gościem i to miejsce naprawdę mnie zachwyca. Wspaniałe położenie, na skale nad Wisłą - to już niejako metafora (dom zbudowany na skale - tzn. na Chrystusie). Wyczuwa się tam taki "klimat duchowy"  jest duzo ciszy, pięknie odnowione wnetrze kościoła (kompozycje kwiatowe o.Hieronima) i oficjum w wykonaniu tamtejszych mnichów pozwalają wejść jakby w inny wymiar życia, przedsmak liturgii niebieskiego Jeruzalem.  Tam naprawdę można doświadczyć nadprzyrodzoności. Jeśli ktoś chce  dobrze odpocząć, wyciszyć swe wnętrze i posłuchać Boga, to w Tynieckim Opactwie znajdzie to czego szuka.


"Omnia instaurare in Christo"

Offline

 

#3 2006-12-10 21:06:46

L'organiste

Administrator

Skąd: diec. przemyska
Zarejestrowany: 2006-12-04
Posty: 103

Re: Moja wizyta w klasztorze benedyktyńskim

Tyniec to rzeczywiście wyjątkowe miejsce, chociaż niektórzy zarzucają mu, że przez dużą ilość turystów i gości, gubi się w nim monastyczna cisza i spokój. Tu jednak pewnie nikt nie da obiektywnej odpowiedzi, bo dla każdego człowieka cisza oznacza coś innego.
Jednej rzeczy nie można na pewno Tyńcowi zarzucić: niedbałości liturgicznej. Służba Boża, jaką odprawiają mnisi ma w sobie tyle dostojeństwa, tyle autentycznego zaangażowania, tyle szczerego zwrócenia do Boga, że można powiedzieć iż jest esencją odpowiedzi Bożej na pokorną prośbę dziecięcia: Panie, otwórz wargi moje, a usta moje będą głosić Twoją chwałę.


UIOGD!

Offline

 

#4 2008-07-24 14:47:48

 michal

Administrator

Zarejestrowany: 2006-12-06
Posty: 102

Re: Moja wizyta w klasztorze benedyktyńskim

Są takie miejsca na ziemii, z których bliżej do Nieba... Takim miejscem dla wielu pielgrzymów jest fascynujący klasztor w Tyńcu, który w tym wątku wspominany jest
najczęściej. I ja dołączam do grona jego wielbicieli po 4-dniowych indywidualnych rekolekcjach, jakie w zeszłym tygodniu odbyłem w tym magicznym miejscu. Jak już to
wspomniała mniszka nie od parady kiwtnie tam pobożnośc skoro Opactwo wybudowane jest na mocnej wapiennej skale. Jakże więc taki dom miógłby runąc?

Ostatnio wiele dyskutuje sie na temat swoistej komercjalizacji, jaką przeprowadza o.Bernard Sawicki, Opat Tyniecki. Powiem Wam, że z bliska wygląda to dużo lepiej. Owszem ceny są wysokie, ale to wszystko ma ręce i nogi. Opactwo na siebie zarabia, lecz służy to klasztorowi. Tyniec zauważa potrzeby jakim musi sprostac, stąd nieco się "przebranżowił". Klasztor jest ukierunkowany na gości, pielgrzymów, turystów. Każdy z nich ma możliwośc w różny sposób zetknąc się z rzeczywistością monastyczną, która jest tak obca współczesnej kulturze.

Temu celowi ma służyc Benedyktyński Instytut Kultury, otwarty w uroczystośc św.Benedykta (11.07, br.). Tam się będą odbywac rekolekcje, spotkania z ciekawymi, ludźmi, koncerty, spektakle, wieczory poezji. (Tak to jest jak sie ma opata artystę). Dzięki temu monastycyzm, choc w naszym kraju mało aktywny, nie pozostania z dala od życia
kulturalnego w Krakowie. Wszystko to ma, jak głosi tytuł intytutu, "Chronic dobro". Nie wątpię w to że ten cel zostanie osiągnięty. Benedyktyński Instytut Kultury mieści się w
nowo odbudowanej cześci nazywanej przez lata "Starą ruiną". Tam połączono surowośc monastycznego wnętrza, ślady barokowej przebudoway i elementy współczesnej sztuki
porjektowania wnętrz. W tej częsci mieści się muzeum (które zawiera tynieckie starodruki, historyczne szaty liturgiczne, wykopaliska archeologiczne), a także pokoje o
najwyższym standardzie (są 3 standardy), windę, małe oratorium, salę z komputerowymi informatorami dla turystów i recepcję domu gości. Wszystko naprawde bardzo gustownie urządone.Klasztor Tyniecki zdobywa renomę nnie tylko w Polsce. Zjezdżają do niego goście z całego świata. Ciekawym doświaczeniem było poznania mnicha z dalekiego meksyku - brata Samuela.

Czytając o takim postępie "cywilizacyjnym" Opactwa, któremu patronują św.Piotr i Paweł zastanawiacie się bracia na pewno czy to nie uderza w poziom życia monastycznego. Otóż nie. Wizytówką Tyńca nie jest ani resaturacja, ani kawiarnia, ani siec sklepów, ani nowoczesny dmo gości ani instytut kultury ani nawet 11-wieczna historia ale mnisi -
radości i pobożni, którzy łącząc prace z modlitwą, dają świadectwo swojemu powołaniu. Są to - jak można by rzec - mnisi z krwi i kości. Żadna podróba. "Stary kawaler w habicie"
się tam nie uchowa. Zakonnicy nie mają wiele do ukrycia. Pozwalają nam - gościom razem z sobą modlic się, jeśc, pracowac. Nie ma mowy o udawaniu pobozności przed turystami, którzy przychodzą posłuchac oficjum, jak na przylot UFO. To jest Opactwo piękne i mocne.
Módlmy się by pozostało takie na zawsze.

Offline

 

#5 2008-07-24 16:48:20

L'organiste

Administrator

Skąd: diec. przemyska
Zarejestrowany: 2006-12-04
Posty: 103

Re: Moja wizyta w klasztorze benedyktyńskim

Chciałbym podziękować Michałowi za to, że się z nami podzielił swoimi niezwykłymi wrażeniami oraz zdjęciami z opactwa benedyktynów w Tyńcu. Ja osobiście dziękuję również za refleksje na temat rozwoju gospodarczo-kulturalnego, że tak to ujmę, klasztoru. Zwłaszcza relacje naocznych świadków są bardzo cenne.


UIOGD!

Offline

 

#6 2008-07-25 22:40:15

L'organiste

Administrator

Skąd: diec. przemyska
Zarejestrowany: 2006-12-04
Posty: 103

Re: Moja wizyta w klasztorze benedyktyńskim

Tu znajdują się zdjęcia zrobione przez Michała.


UIOGD!

Offline

 

#7 2009-02-07 16:04:53

Brat Horhe

Użytkownik

Skąd: Centrum
Zarejestrowany: 2009-02-07
Posty: 83

Re: Moja wizyta w klasztorze benedyktyńskim

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Chciałbym się przywitać, gdyż po raz pierwszy odzywam się na tym forum. Postaram się w miarę możliwości, jak czas pozwoli odwiedzać i dzielić się swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami. W Tyńcu spędziłem popołudnie i wieczór poprzedniej soboty i ranek niedzielny.

L'organiste napisał:

Tyniec to rzeczywiście wyjątkowe miejsce, chociaż niektórzy zarzucają mu, że przez dużą ilość turystów i gości, gubi się w nim monastyczna cisza i spokój. Tu jednak pewnie nikt nie da obiektywnej odpowiedzi, bo dla każdego człowieka cisza oznacza coś innego.

To prawda na pewno gubi się cisza, ale czasami. Chciałbym jednak się nie zgodzić. Cisza, to cisza, jaka jest każdy widzi ;-) a raczej słyszy. Jeżeli w rozkładzie dnia jest napisane, że po komplecie obowiązuje cisza, a ktoś hałasuje, co miało miejsce, to Cisza się gubi. Myślę, że dla każdego cisza oznacza to samo ... Co innego z ciszą monastyczną, ale tego pojęcia nie znam.

L'organiste napisał:

Jednej rzeczy nie można na pewno Tyńcowi zarzucić: niedbałości liturgicznej.

Ano właśnie. Czy brak krzyża w ołtarzu to niedbałość liturgiczna, czy "efekt zamierzony"? Czy można "efekt zamierzony" nazywać niedbałością liturgiczną? i co to jest "niedbałość liturgiczna"? Przyznam, iż ani klasztoru, ani kościoła w 16 godzin pobytu nie zwiedzałem, po prostu starałem się być, modlić, spotkać z Panem - ale tabernakulum również nie dojrzałem.

L'organiste napisał:

Służba Boża, jaką odprawiają mnisi ma w sobie tyle dostojeństwa, tyle autentycznego zaangażowania, tyle szczerego zwrócenia do Boga, że można powiedzieć iż jest esencją odpowiedzi Bożej na pokorną prośbę dziecięcia: Panie, otwórz wargi moje, a usta moje będą głosić Twoją chwałę.

Bez wątpienia zgadzam się. Tyniec jest miejscem, gdzie czuje się Bożą Obecność, a przynajmniej ja czułem. Czułem Opiekę Pana w pokoju w którym nocowałem, gdzie ujęła mnie prostota miejsca zawierająca się w kilku niezbędnych rzeczach, które są potrzebne człowiekowi do życia.

Było kilka rzeczy które mnie urzekły. Oczywiście dbałość, pokłony, to co w Tradycji piękne. Śpiew, modlitwa, myślę, że to każdego ujmuje. Za to można pokochać braci ...

Jedna mnie rzecz jednak zaniepokoiła. Może dla tego, że była niedziela, jednak kiełbasa na śniadanie - co prawda nie smażona, gotowana, ale jednak ... Ociężały umysł nie służy mnichowi.

Pozdrawiam, liczę na "twórczą" wymianę zdań ...

Offline

 

#8 2009-02-07 18:03:53

 michal

Administrator

Zarejestrowany: 2006-12-06
Posty: 102

Re: Moja wizyta w klasztorze benedyktyńskim

Witamy Cię bracie na naszym forum. Czuj się tu jak w domu



Szkoda, że nie zwiedzałeś tynieckiej świątyni. Jest naprawde przepiękna. Kaplica Najświętszego Sakramentu znajduje się w nawie bocznej (po prawej stronie). Podobno jest taka tradycja monastyczna.

Św.Benedykt pisał aby nie jeśc mięsa zwierząt czworonożnych, więc może kiełbaska była drobiowa? Oczywiście żartuję, ale to zalecenie świętej reguły rzadko gdzie jest przestrzegane (wiem, że Kameduli z Bielan sie do tego stosują). Przede wszystkim z przyczyn praktycznych. Jeżeli nie kupowac mięsa, to trzeba zwiększyc ilośc ryb i serów. Sam na pewno widzisz, jaka jest cena tych produkty w naszym kraju. Do tego trzeba się dostosowac, żeby klasztor nie podupadł ekonomicznie. Natomiast jeżeli w refektarzu serwowanoby same jarzynki to braciszkowie nie mieli by krzepy. Tak mi się wydaje. Może się mylę...

Offline

 

#9 2009-02-07 20:23:19

Brat Horhe

Użytkownik

Skąd: Centrum
Zarejestrowany: 2009-02-07
Posty: 83

Re: Moja wizyta w klasztorze benedyktyńskim

Ja nie mówię, wędlinkę, niech tam sobie ... Ale gotowana, tłusta kiełbasa jednak wzbudza mój niepokój ... No i jednak: w Regule jest inaczej, a św. Benedykt w naszych modlitwach ten sam ...
Generalnie jednak wrażenia bardzo pozytywne i chyba tam jeszcze wrócę ...

Offline

 

#10 2009-02-08 01:00:03

schola

Użytkownik

Skąd: Bielany
Zarejestrowany: 2009-01-08
Posty: 90

Re: Moja wizyta w klasztorze benedyktyńskim

Bracie Horhe, byłam w tym samym czasie w Tyńcu co Ty (tylko ciut dłużej po od czwartku).
Co do niepokoju o kiełbasę, to jest to raczej gościnność mnichów. Koszt pobytu w Tyńcu jest bardzo drogi, pewnie w ten sposób starają się też wynagrodzić gościom poniesione koszty (na obiad był pieczony kurczak, mam nadzieje, że twój niepokój nie wzrósł teraz bardziej? )
A serio, to niedziela jest dniem najważniejszy w tygodniu, pierwszym! Można więc ją świętować także i potrawami

Co do Tabernakulum, to tak jak napisał Michał jest w prawej nawie (tu fotka - http://benedictus.pun.pl/gallery.php?pid=42 )

Tak się Bracie złożyło, że chyba pierwszy raz było tak głośno po Komplecie w Opatówce. Może nie wszyscy z uczestników jednych rekolekcji zdawali sobie sprawę, że nie są sami i że tak ich słychać... No nietety. Ale ponieważ to nie była moja pierwsza wizyta w klasztorze to zapewniam Cię, zdarzyło się to pierwszy raz, a cisza faktycznie zawsze jest po Komplecie.
Teraz ogólnie jest większy ruch w Opactwie i mogą się trafiać takie rozgadane grupy, ale zawsze można grzecznie poprosić o ciszę i po kłopocie

O moich rekolekcjach jeszcze napiszę, teraz tylko dodam do tego co napisali moi przedmówcy wyżej, że dbałość liturgiczna jest naprawdę szczególna wśród Benedyktynów. Do tego wszystkiego dochodzi piękny śpiew. Nie wiem, czy to zasługa Opata, który jest z wykształcenia muzykiem, ale zarówno na modlitwach jak i na Eucharystii schola, brzmią te głosy pięknie. Lubię także śpiewy podczas niedzielnych Mszy św., kiedy mnisi śpiewają na przemian z ludem Gloria lub Credo. Żałuję, że nie można tego nagrać, mają taką piękną melodię te chorały... (eszcze w poniedziałek nuciłam je w głowie...) No i fajnie, że co niedzielę  br. Benedykt uczy mozolnie parafan śpiewania tych chorałów. Efekty są


Biegnijcie, dopóki macie światłość życia!

Offline

 

#11 2009-02-08 07:52:23

Brat Horhe

Użytkownik

Skąd: Centrum
Zarejestrowany: 2009-02-07
Posty: 83

Re: Moja wizyta w klasztorze benedyktyńskim

No rozumiem, że trochę się czepiam. Temat wyżywienia jest chyba raczej na osobną pogadankę, osobny wątek, ale jest to temat ważny i mnie nie przekonuje argument czczenia Pana posiłkiem A ponieważ jestem, jakby co, jeszcze jednak gościem,czy tu zostanę (na tym Forum), to się okaże, to jeśli macie ochotę to niech gospodarz stworzy wątek o żywieniu i przeanalizujemy Regułę i jadłospis mnichów w Tyńcu lub gdziekolwiek indziej i spróbujemy się czegoś o sobie i mnichach wspólnie dowiedzieć.  Na muzyce się nie znam, ale faktycznie bracia w Tyńcu wprowadzają w nastrój, "nastrajają", aby głębiej się Panu przyglądać. I to jest ich dużą zasługą. I chwała im za to.

Cóż, ja dłużej w Tyńcu zostać nie mogłem, a samo to, że tam na ten jeden wieczór, noc i poranek wylądowałem niewątpliwie zawdzięczam Panu. Bo nie było to wcale pewne. No tej ciszy to się pewnie przyczepiłem, a że byłem pierwszy raz i szczerze mówiąc już w łóżku:), to nikogo napominać i pouczać nie zamierzałem.

Śpiewów wiernych nie słyszałem, choć byłem na mszy o 6:30, nie zwróciłem uwagi. Ale podobało mi się, że na "znak pokoju" wszyscy nie biegali po kościele jak wściekli a i bracia z ojcem przy ołtarzu byli powściągliwi. W końcu moment przed "Agnus Dei" nie powinien rozpraszać i uważam, iż słuszne są pomysły OŚ Benedykta XVI aby przenieść znak pokoju na Ofiarowanie.

Offline

 

#12 2009-02-08 12:43:55

schola

Użytkownik

Skąd: Bielany
Zarejestrowany: 2009-01-08
Posty: 90

Re: Moja wizyta w klasztorze benedyktyńskim

Nie podejmę kontynuowania wątku kulinarnego, lepiej na ten temat niech wypowiadają się bracia benedyktyni.
Mogę tylko dodać, że spędzałam rekolekcje w klasztorze benedyktyńskim – żeńskim i tam także niedzielne posiłki były bogatsze od tych z tygodnia.

Śpiewy scholi i wiernych można usłyszeć na Mszy św. konwentualnej, a więc o 10.30. Także „znak pokoju” jest przekazywany w całej wspólnocie benedyktyńskiej. To akurat wygląda pięknie, jak znak pokoju płynie od głównego celebransa do ostatniego brata.
Mnie osobiście nie przeszkadza ten element podczas mszy. Dobrze jest jak organista poczeka z przygrywaniem do „Agnus dei”. W kościele gdzie ja co niedzielę uczestniczę w Eucharystii, jest zawsze pauza na „znak pokoju”. Nigdy nie zaczynamy ze scholą śpiewać wcześniej

Życzę Ci Bracie następnym razem dłższego pobytu i tej upragnionej ciszy )


Biegnijcie, dopóki macie światłość życia!

Offline

 

#13 2009-02-08 13:05:35

Brat Horhe

Użytkownik

Skąd: Centrum
Zarejestrowany: 2009-02-07
Posty: 83

Re: Moja wizyta w klasztorze benedyktyńskim

Znak pokoju pewnie wygląda jak na komplecie? Fakt, że wygląda to pięknie. Ponieważ jestem niemalże neofitą to muszę się z Wami podzielić taką refleksją, iż znak ten napawał mnie zawsze niepokojem.
Ostatnio w jednym z kościołów w moim mieście na mszy codziennej w której uczestniczyły 4 osoby plus celebrans w małym kościółku jedna pani, która czytała lekcję i psalm, starsza pani - ale bardzo dziarska powiedziała dość głośno do mnie - No, wyleź z tego kąta. ... Chyba jednak nie o to chodzi i to bieganie po kościele mi mimo wszystko nie odpowiada.
Dawniej wyglądało to tak, iż znak pokoju ksiądz przekazywał ministrantowi, a lud w tym uczestniczył tylko "duchowo" i ta forma mi bardziej odpowiada.

Niepokój mój jest podwójny, gdyż wiele lat temu przeczytałem wiele książek na temat gnozy i to chyba w najważniejszym, podręcznikowym dziele na temat gnostycyzmu Hans Jonas "Religia gnozy" napisał, że przekazywanie znaku pokoju było najistotniejszy elementem gnostyckiej liturgii.

A ostatecznie o ile pamiętam, a nie znam na pamięć, to św. Benedykt jednak podaje, iż to przed zachodem słońca należy pojednać się z bratem, a chyba ten gest jest właśnie chrześcijańskim gestem pojednania, a nie gnostyckim gestem przemienienia. Tym bardziej niebezpieczne jest to przed "Agnus dei", ale może się mylę. Czekam, aż ktoś wyprowadzi mnie z błędu.

Offline

 

#14 2009-02-08 14:18:14

L'organiste

Administrator

Skąd: diec. przemyska
Zarejestrowany: 2006-12-04
Posty: 103

Re: Moja wizyta w klasztorze benedyktyńskim

Brat Horhe napisał:

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Chciałbym się przywitać, gdyż po raz pierwszy odzywam się na tym forum. Postaram się w miarę możliwości, jak czas pozwoli odwiedzać i dzielić się swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami.

Na wieki wieków, amen! Co prawda przez Internet nie da się umyć przybyszowi rąk, proszę więc przyjąć ode mnie, jako od ojca tego Forum zapewnienie o naszej serdeczności i gościnności, których przecież wyrazem jest pokłon oddany gościowi i podanie mu wody do umycia. Czuj się jak wśród swoich.

Brat Horhe napisał:

Chciałbym jednak się nie zgodzić. Cisza, to cisza, jaka jest każdy widzi ;-) a raczej słyszy. Jeżeli w rozkładzie dnia jest napisane, że po komplecie obowiązuje cisza, a ktoś hałasuje, co miało miejsce, to Cisza się gubi. Myślę, że dla każdego cisza oznacza to samo ... Co innego z ciszą monastyczną, ale tego pojęcia nie znam.

Cisza to nie tylko stan natężenia dźwięku zbliżony do 0 dB. Pewnie niejeden człowiek otoczony na codzień rykiem radia, telewizji, głupimi rozmowami itd., jeśli tylko tego zgiełku zabraknie, za błogą ciszę uzna huk wodospadu czy odgłos pracującego w lesie drwala. Pozwolę sobie podzielić się z wami moją na ten temat refleksją: bardzo wielu ludzi w dzisiejszym świecie nastawia radio czy telewizor nie po to, żeby czegoś konkretnego posłuchać lub pooglądać, ale po to, żeby coś "brzęczało"; innymi słowy nie są w stanie znieść ciszy. Podejrzewam, że ta nieumiejętność funkcjonowania w ciszy niezbyt dobrze świadczy o wnętrzu takiego człowieka...

Brat Horhe napisał:

brak krzyża w ołtarzu

tabernakulum również nie dojrzałem.

Krzyż, co prawda niepasujący stylem do kościoła jest: stoi od nawy patrząc obok ołtarza, po prawej stronie. Prawda, że Benedykt XVI i jego ceremoniarz postulują ustawienie krzyża na środku ołtarza, dajmy sobie jednak trochę czasu, zanim ta "rzymska nowinka" przedostanie się na drugą stronę Alp. Zresztą nawet naszym biskupom nie przeszkadza brak krzyża na ołtarzu, czy obecność przy nim 3 (sic!) świec. Zaś brak tabernakulum w głównym ołtarzu, to zwyczaj nie tyle monastyczny, co ogólnie pontyfikalny. W katedrach i opactwach bowiem celebruje się bardziej rozbudowane liturgie, i żeby usługujący nie musieli co rusz zwracać uwagi, żeby nie odwracać się plecami do Najśw. Sakramentu, umieszcza się Go w bocznych, odpowiednio ozdobionych kaplicach.

Brat Horhe napisał:

Jedna mnie rzecz jednak zaniepokoiła. Może dla tego, że była niedziela, jednak kiełbasa na śniadanie - co prawda nie smażona, gotowana, ale jednak ... Ociężały umysł nie służy mnichowi.

Nie rozumiem w czym problem. Kiełbasa dzisiaj nie stanowi produktu luksusowego, nie powoduje też (przynajmniej u mnie) ociężałości umysłu. Co więcej, znam jeden klasztor, też benedyktyński, w którym hoduje się sporo świń i właśnie dlatego w refektarzu często goszczą potrawy mięsne (oczywiście nie w piątki). Ale czy jest to wyraz jakiegoś nadmiernego luksusu czy rozpasania? Nie, wręcz przeciwnie, wg mnie świadczy to o zaradności i oszczędności opactwa (po co kupować jedzenie, skoro produkuje się je w klasztorze?).

schola napisał:

Lubię także śpiewy podczas niedzielnych Mszy św., kiedy mnisi śpiewają na przemian z ludem Gloria lub Credo. Żałuję, że nie można tego nagrać, mają taką piękną melodię te chorały... (eszcze w poniedziałek nuciłam je w głowie...) No i fajnie, że co niedzielę  br. Benedykt uczy mozolnie parafan śpiewania tych chorałów. Efekty są

A mnie przez całe życie wmawiano, że w przeciętnej parafii nie da się śpiewać chorału, że to za trudne, ludzie nie rozumieją itd. Na szczęście nie wierzyłem w te bajki, ale jak widać nawet w Kościele funkcjonują urban legends; pytanie tylko kto je rozpuszcza...

Brat Horhe napisał:

niech gospodarz stworzy wątek o żywieniu

Gospodarz preferuje oddolne inicjatywy userów, w końcu to nie problem stworzyć osobny wątek.

Brat Horhe napisał:

uważam, iż słuszne są pomysły OŚ Benedykta XVI aby przenieść znak pokoju na Ofiarowanie.

A ja nie, bo umiejscowienie znaku pokoju w tym a nie innym miejscu to bardzo stara rzymska tradycja i źle byłoby, gdyby jeszcze jeden element charakterystyczny dla liturgii rzymskiej uleciał z rytu... rzymskiego.

Brat Horhe napisał:

Ostatnio w jednym z kościołów w moim mieście na mszy codziennej w której uczestniczyły 4 osoby plus celebrans w małym kościółku jedna pani, która czytała lekcję i psalm, starsza pani - ale bardzo dziarska powiedziała dość głośno do mnie - No, wyleź z tego kąta. ... Chyba jednak nie o to chodzi i to bieganie po kościele mi mimo wszystko nie odpowiada.
Dawniej wyglądało to tak, iż znak pokoju ksiądz przekazywał ministrantowi, a lud w tym uczestniczył tylko "duchowo" i ta forma mi bardziej odpowiada.

Nadużycia zawsze będą mieć miejsce, może należało powiedzieć tej niewieście po mszy, że ta zbyt śmiała zachęta Cię zażenowała i że nie przystoi w czasie liturgii. Co do przeżywania "duchowego" - rozumiem, każdy ma prawo do swoich preferencji, ale nie zapominajmy, że w liturgii uczestniczy także (a może przede wszystkim nasze ciało). Dzisiaj duchowo będziemy przekazywali znak pokoju, jutro duchowo uklękniemy, a pojutrze duchowo będziemy spełniać dobre uczynki (to nie moje sformułowanie, gdzieś to wyczytałem...). Z drugiej strony zgadzam się, że przekazywanie znaku pokoju obcym, przypadkowym osobom może mieć jedynie charakter symboliczny i jako taki nie powinno być ono zbyt ekscesywne; innymi słowy - chodzi o gest, a nie o liczbę osób, którym podamy rękę.

Brat Horhe napisał:

Niepokój mój jest podwójny, gdyż wiele lat temu przeczytałem wiele książek na temat gnozy i to chyba w najważniejszym, podręcznikowym dziele na temat gnostycyzmu Hans Jonas "Religia gnozy" napisał, że przekazywanie znaku pokoju było najistotniejszy elementem gnostyckiej liturgii.

A ostatecznie o ile pamiętam, a nie znam na pamięć, to św. Benedykt jednak podaje, iż to przed zachodem słońca należy pojednać się z bratem, a chyba ten gest jest właśnie chrześcijańskim gestem pojednania, a nie gnostyckim gestem przemienienia. Tym bardziej niebezpieczne jest to przed "Agnus dei", ale może się mylę. Czekam, aż ktoś wyprowadzi mnie z błędu.

Racja. Zważywszy na to, co napisałem nieco wyżej, zawsze pewnym niesmakiem napełniał mnie moment przekazania znaku pokoju na mszach w małych wspólnotach, gdzie do dobrego tonu należało uściskać wówczas każdego uczestnika, z kapłanem włącznie. Z jednej strony dobrze, że chcieli sobie okazać życzliwość, ale z drugiej... no właśnie - czy to jest konieczne wtedy, kiedy na ołtarzu Pan Jezus ofiaruje się Ojcu? Dobrze byłoby aby duszpasterze wraz z wiernymi nad tym się zastanowili...


UIOGD!

Offline

 

#15 2009-02-08 20:22:36

Brat Horhe

Użytkownik

Skąd: Centrum
Zarejestrowany: 2009-02-07
Posty: 83

Re: Moja wizyta w klasztorze benedyktyńskim

1. Cisza - zgadzam się w pełni. To brzęczenie, tym bardziej, że nieświadome gra nam na nerwach, bo nikt mi nie powie, iż układ nerwowy nie reaguje na otaczające nas dźwięki, przez co nieświadomie jesteśmy bardziej nerwowi. Co za tym idzie pojawiają się różne nerwice etc. ... To tylko moja hipoteza
2. Krzyż - nie wiem. Są wskazówki Watykanu, schola napisała, aby nie być świętszym od Papieża. Jestem mimo wszystko zwolennikiem obecności "Wschodu" w iejscu dla niego przeznaczonym, czyli w ołtarzu. To wiąże się z pewną inną rzeczą, którą dziś zauważyłem. Ponieważ mojemu synkowi miałem kupić książkę o Mszy św. spojrzałem na książeczkę współautorstwa O. Leona Knabita i ... dowiedziałem się, że Msza jest ... Ucztą. Więc generalnie brak krzyża w ołtarzu aż tak bardzo nie dziwi.
3. Śpiew - ano właśnie żyjemy wśród wewnątrzkościelnych mitów, jak myślicie z czego one wynikają ...
4. Znak pokoju - to jest tak samo jak z ciszą. Wierni już się tak przyzwyczaili, że w czasie Mszy działają, że jak by zgasło światło i wyłączyli prąd, to chyba by uciekli z Kościoła. ŻARTOWAŁEM. Naprawdę, wydaje mi się, że Pan wymaga od nas modlitwy, a nie biegania po kościele z rozpromienioną twarzą, jak dzieci, które zobaczyły lizaki. Mnie odpowiada (nadzwyczajna)forma RYTU RZYMSKIEGO, gdzie kapłan przekazuje za nas znak pokoju ministrantowi.

Co do kontemplacji i przeszkodzie jaką stanowi aktywny znak pokoju się chyba zgodzimy?

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Szambo betonowe które oferujemy w Alberghi Puerto del Rosario Alberghi Cahors podolog Ursynów BoĂŽte de vitesses Ford wszywka alkoholowa lublin